Bolonia kojarzyła mi się przede wszystkim z mortadellą (no dobrze, trochę też z sosem bolońskim). A ja uwielbiam bolońską mortadellę, dlatego tak chętnie się tam wybrałam. Chciałam spróbować, jak smakuje w swojej ojczyźnie ;) Zapraszam na drugą część mojego przewodnika (oraz pierwszą, poświęconą słodkościom).
Talerz regionalnych wędlin i sera (10 euro) zamówiłam w Tamburini - połączeniu delikatesów, bistra i baru. Podano go ze zwykłym białym chlebem oraz interesującym słodkawym i lekko kruchym pieczywem z rodzynkami. Wszystko było bardzo smaczne, ale, jak to tego typu produkty, bardzo słone. Dlatego taka porcja, w założeniu dla jednej osoby, dobrze sprawdzi się dla dwóch.
Sfoglia Rina to restauracja połączona ze sklepem specjalizującym się w makaronach i wypiekach. Zjadłam tam pierwszy posiłek w Bolonii, czyli widoczne wyżej tortellini allo zabaione di parmigiano (10 euro) - pierożki z mięsem w sosie parmezanowym. Danie było troszkę mdłe, brakowało jakiegoś świeżego akcentu, ale i tak mi smakowało, bo bardzo lubię parmezan ;) Plusem tej restauracji jest też naprawdę miła obsługa, darmowa woda i brak doliczonego coperto.
Przed wyjazdem kilka razy natrafiłam na informację o małym lokalu Pasta Fresca Naldi, o którym pisano w samych superlatywach. Sprzedaje się tam dania z makaronu wyrabianego na miejscu. Zdecydowałam się tam na tortellini al pasticcio (8 euro), czyli w sosie mięsnym. Porcja była całkiem słusznych rozmiarów, a całość bardzo sycąca i smaczna.
We Włoszech oczywiście nie można pominąć pizzy. W Bolonii chciałabym bardzo polecić niepozorną pizzerię Vesuvia, która specjalizuje się w dostawie na telefon, ale to o niczym nie świadczy. W niewielkim lokalu poza turystycznym centrum zjadłam chyba najlepszą pizzę w życiu - widoczną na zdjęciu powyżej Vesuvię (5,50 euro), z mozzarellą, ricottą, pikantnym salami i świeżą bazylią. Ciasto było wyśmienite, podobnie jak wszystkie dodatki, które dodano w idealnych proporcjach.
W Bolonii oprócz neapolitańskiej popularna jest też pizza w stylu rzymskim, sprzedawana na kawałki. Bardzo smaczną, sprzedawaną na wagę, można zjeść w PizzArtist. Spośród ok. 10 rodzajów wybrałam po małym kawałku trzech - margherity, z kiełbasą oraz z kawałkami mozzarelli i grzybami. Zapłaciłam kilka euro i całkiem nieźle się najadłam, a pizza była bardzo w porządku.
Pizzeria Altero również specjalizuje się w pizzy sprzedawanej na (prostokątne) kawałki, ale w określonej wielkości, w cenie 1-2 euro. Zdecydowałam się na wersję z salami, która bardzo mi smakowała. Ciasto było delikatne i miękkie, a dodatki dobrej jakości.
Trochę mniej polecam pizzerią Due Torri, która znajduje się w pobliżu głównej atrakcji Bolonii, czyli dwóch wież, i cieszy się dużą popularnością. Sprzedają tam ogromne (chociaż akurat mój trafił się trochę mniejszy) kawałki pizzy w niskiej cenie (od 1,5 euro). Miały być też smaczne, ale trochę się rozczarowałam, bo sos był za kwaśny, dodatków niewiele, a ciasto dość gumowate.
Od początku wiedziałam, że w Bolonii muszę spróbować tagliatelle al ragù. W internecie w tej kwestii polecano Osterię dell'Orsa. Szkoda, że tam poszłam, bo danie, chociaż wizualnie całkiem apetyczne, okazało się nieudane. Było po prostu koszmarnie słone. Makaron był niezły, sprężysty, mięsa dodano dosyć sporo, ale efekt popsuła wielka ilość soli.
Na śniadanie polecam budkę Panini do Miro. Za kilka euro można kupić tam pyszną kanapkę z bułki lub piadiny (placka z Emilii-Romanii) z różnorodnymi składnikami dobrej jakości. Wybrałam tam ciabattę z serem i porchettą, czyli długo pieczoną wieprzowiną. Mięso rozpływało się w ustach, a całość była bardzo sycąca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze!