W lipcu kilka dni spędziłam w Bolonii - mieście, które uważane jest za kulinarną stolicę Włoch. Czy słusznie? Trudno powiedzieć, ale na pewno mogę stwierdzić, że bardzo mi tam smakowało. Zapraszam do przeczytania mojego przewodnika, w jego pierwszej części zajmę się słodkościami.
A jeśli mowa o słodyczach we Włoszech, wiadomo, że przede wszystkim ma się na myśli lody, a raczej gelato! W Bolonii postawiłam sobie za cel wytypowanie najlepszej gelaterii, przynajmniej spośród kilku najbardziej polecanych i popularnych. Dwa razy odwiedziłam Cremerię Cavour (na zdjęciach powyżej). Za pierwszym jadłam lody zabaione oraz Il Gigante - o smaku piniolowym. Oba rodzaje były trochę za słodkie i mało wyraziste, ale dałam temu miejscu drugą szansę i kolejnego dnia dużo bardziej mi smakowało. Polecam lody truskawkowe, Cavour (z ricottą, cytryną i ciasteczkami) i Cremino Pistacchio. Polubiłam ten lokal również ze względu na miłą obsługę i to, że obok niego mieści się ładny skwer i lody można zjeść w nim na ławce.
Jestem wielką fanką pistacji i lodów pistacjowych, więc wszędzie musiałam takich spróbować. Szczególnie pyszne są w połączeniu z czekoladowymi - tak jak na powyższym zdjęciu w La Sorbetteria Castiglione. Od razu zdradzę, że to moja ulubiona lodziarnia w Bolonii! Jeśli tam będziecie, musicie spróbować lodów cioccolato amaro (gorzka czekolada), cioccolato del re (czekolada z rumem i koniakiem), crema tirolese (z serkiem śmietankowym i jagodami) oraz oczywiście pistacjowych. Są nieprzesłodzone, wyraziste i bardzo kremowe. Porcja składająca się z dwóch smaków kosztuje 2,70.
Wśród polecanych lodziarni znajduje się Cremeria Santo Stefano, uważana przez niektórych za najlepszą w mieście. Rzeczywiście, lody pistacjowe (a konkretnie słona pistacja pistacchio salato, bo jest jeszcze pistacja z Bronte, której nie próbowałam) oraz czekoladowe, widoczne powyżej, były bardzo dobre, ale za drugim razem spróbowałam innych smaków, które były za słodkie, wodniste i nie do odróżnienia. Do tego bardzo ciasny lokal i niemiła, zniecierpliwiona obsługa i chyba można się domyślić, że raczej nie polecę tego miejsca ;)
Jeśli na gelato najdzie was ochota w pobliżu głównych atrakcji (mam tu na myśli np. wieżę Asinelli), Gelateria Gianni będzie całkiem niezłym wyborem. To taka sieciówka, ale z porządnymi lodami, przynajmniej tak wydaje mi się po jednej wizycie i spróbowaniu trzech smaków, w tym oczywiście pistacji.
Pewnego dnia na śniadanie przypadkiem trafiłam do kawiarni Pasticceria Pistone. I muszę powiedzieć, że lubię takie przypadki. Miły pan z obsługi zachęcił mnie nawet do wypicia kawy (a ja nie cierpię kawy), konkretnie espresso, które nawet mi smakowało, chociaż to raczej przez towarzyszące mu ciastka: kruche z kremem cukierniczym i truskawką oraz cannolo z kremem pistacjowym (a jakże). Oba naprawdę niezłe, a do tego przyjemna cena za całość: 3,90. Podobał mi się tam również nowoczesny i oryginalny wystrój.
Wspomnę jeszcze o piekarni Paolo Atti & Figli. Ja niczego tam nie próbowałam, zniechęciła mnie wielka kolejka, ale trochę żałuję, bo niektóre wypieki, wytrawne i słodkie, wyglądały bardzo ciekawie, np. torta di riso, czyli bolońskie ciasto ryżowe.
Bosh... Mam ślinotok teraz...
OdpowiedzUsuńJa tak samo. Wyglądają obłędnie
OdpowiedzUsuńjest szansa na część drugą?
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda obłędnie! Jestem fanką kuchni śródziemnomorskiej, a konkretniej kuchni greckiej. Do tego stopnia, że nawet urządziłam kuchnię w stylu greckim :) We Włoszech również bywam, przy najbliższej okazji odwiedzę te miejsca w Bolonii.
OdpowiedzUsuń