Gdzie zjeść w Warszawie? Część 3.

Warszawa kulinarnie jest coraz ciekawsza, dlatego cieszę się, że niedawno udało mi się odwiedzić tam parę lokali. W dodatku takich, które z czystym sumieniem mogę polecić i do których chętnie bym wróciła.

 

Na powyższych zdjęciach możecie zobaczyć potrawy z restauracji Naam Thai (ul. Saska 16). Zamówiłam tam przegrzebki w czerwonym curry orzechowym - naprawdę smaczne danie, ale wyjątkowo tłuste i pod koniec jedzenia po prostu mdłe. Klasyczne Pad Thai z tofu było bardzo dobre, podobnie makaron z kaczką i warzywami. Trochę gorzej wypadł talerz przystawek. Składały się na niego głównie smażone pierożki i naleśniki z podobnym nadzieniem.

Na łódzkim Street Food Festival próbowałam kiedyś etiopskich dań, która bardzo mi smakowały, dlatego szukając lokali, do których warto wybrać się w Warszawie, skupiłam się m.in. na tej kuchni. W Afrykasach (ul. Postępu 5) jadłam zestaw (24 zł) składający się z placka yndżera, kurczaka na ostro i czterech dodatków wegetariańskich. Wśród nich można wybrać np. duszony jarmuż, soczewicę, sałatkę z buraków czy pastę ze słonecznika. Całość była bardzo smaczna, sycąca i aromatyczna.

Wszystkim fanom hummusu polecam niewielki bar BeKeF (ul. Hoża 40). Zestaw z falafelami, różnorodnymi dodatkami (bobem, karczochami, pieczarkami) oraz surówką kosztował tam tylko 21 zł, a był tak duży, że radzę zamawiać go od razu w pojemniku na wynos ;) Hummus był wyśmienity, bardzo sezamowy i podobny do tego, jaki jadłam w Izraelu.

Nie mogę nie wspomnieć również o Warung Jakarta. To ciekawa indonezyjska restauracja, w której szczególnie polecam Rendang - gulasz wołowy z mlekiem kokosowym. Więcej przeczytacie w oddzielnym poście.