Łódź Street Food Festival odbył się dzisiaj po raz czwarty. Ale po raz pierwszy miałam okazję wziąć w nim udział, bo poprzednie edycje miały miejsce, kiedy jeszcze mieszkałam w Krakowie. Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda ten festiwal. Nie zawiodłam się, bo wybór był ogromny. Na szczęście miałam kilku pomocników w próbowaniu ;)
Powyżej kanapka z food trucku Chyży Wół - z pastrami, kiszoną kapustą, serem i sosem rosyjskim, czyli amerykański klasyk.
O B.B. Kings usłyszałam już jakiś czas temu i byłam pewna, że jedzenie od nich będzie bardzo dobre. Niestety trochę się pomyliłam, bo o ile sam burger był udany, to dodatki i bułka już nie do końca.
Powyżej propozycje, które najbardziej mnie zaciekawiły. O kuchni etiopskiej słyszałam dużo dobrego, więc ucieszyłam się, że można było jej spróbować na festiwalu. Na pierwszym zdjęciu powyżej indżera (rodzaj pieczywa czy też placka z teffu - zboża uprawianego w Etiopii) z zestawem dań mięsnych i wegetariańskich. Na kolejnym zdjęciu Kingston Town Patty serwujące jamajskie pieczone pierogi z wołowiną (jest też wersja wegetariańska) oraz festivals - chlebki z mąki kukurydzianej.
Food truck Wheel Meal reprezentował kuchnię meksykańską. Próbowałam chimichangi (to burrito z nadzieniem mięsnym smażone na maśle lub oleju), ale mnie nie powaliła. Z kolei kuchni południowoamerykańskiej można było spróbować na stoisku food trucku Street Menu, serwującego empanadas, czyli pieczone pierogi z różnymi nadzieniami.
Powyżej kolejno: pizza z pikantnym salami od Pizza Truck (bardzo smaczna, na cienkim, ale miękkim cieście), tarty z kawiarni Mili Ludzie (z malinami i zieloną herbatą była niezła) oraz kanapki z croissantów i pieczywo od wystawcy, którego nazwy jakoś nie zarejestrowałam ;)
Łódź Street Food Festival
ul. Piotrkowska 217
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze!