Drukarnia Skład Wina & Chleba to nowy lokal w Łodzi - powstał na początku stycznia i tak się złożyło, że byłam na jego otwarciu;) Można go nazwać połączeniem "śniadaniowni" (której do tej pory brakowało w mieście) i bistra. Znajduje się w OFF Piotrkowska, coraz modniejszym i oryginalnym miejscu, w którym co jakiś czas powstaje nowy, najczęściej interesujący lokal. Tak jest właśnie w tym wypadku - Drukarnia dobrze się zapowiada od samego wejścia. Wnętrze jest przestronne, jasne i urządzone w prostym stylu, ocieplonym drewnianymi elementami. Warto zwrócić uwagę na dwa bary wyłożone drewnianymi płytkami tworzącymi swego rodzaju mozaikę. No i oczywiście na duży, wysoki stół, przy którym mogą usiąść nieznający się ludzie, jak przystało na miejsce tego typu. W dniu otwarcia było bardzo tłoczno, a na zamówienie trzeba było czekać wyjątkowo długo, moja koleżanka, zwykle spokojna, prawie straciła cierpliwość;) Chyba po dwudziestu minutach przyniesiono nam napoje (oczywiście dostałam wodę gazowaną, choć prosiłam o niegazowaną), a proste bruschetty, z których ja zamówiłam z czosnkiem, zjawiły się w postaci tylko takich z pomidorem, i to po ponad godzinie. Można mieć zastrzeżenia również do kelnerki, swoją drogą bardzo miłej, która nie umiała wymówić nazw składników sałatki, którą zamówiłam - musztarda Dijon i te sprawy;) Oczywiście to zdarza się na otwarciach, wiadomo, że trudno, by nie było żadnych niedociągnięć, ale, nie chcę się czepiać, trochę się ich nazbierało. Na szczęście jedzenie było bardzo smaczne, bruschetty chrupiące i z dużą ilością dodatków, a sałatka - z kurczakiem, pomidorami, podsmażonymi pieczarkami, boczkiem i dressingiem musztardowym - wyjątkowo smaczna, wyważona w smaku i delikatna. No i na osłodę czekania dostałyśmy po kieliszku prosecco z okazji otwarcia;)
Prawie niezrażona chętnie wybrałam się tam ponownie mniej więcej po miesiącu. Powyżej zamówiony przez towarzyszącą mi osobę burger z wołowiny Angus. Po spróbowaniu małego kawałka trudno go oceniać, ale wydał mi się odpowiednio przyrządzony (ten był dobrze wysmażony, ponieważ możemy wybrać spośród trzech stopni wysmażenia) i doprawiony. Bułka oczywiście upieczona na miejscu, miękka i smaczna, podobnie dodatki. Ja zdecydowałam się na sałatkę szefa z rostbefem, fetą, ogórkiem, karczochami i winogronami, zachęcona wspomnieniem pysznej sałatki, którą jadłam na otwarciu. Niestety, tym razem nie było tak dobrze. Całość była całkiem smaczna, podana z kromkami chrupiącej bagietki, ale już poszczególne składniki jakoś mi nie smakowały: mięso było dość mdłe, a karczochy z zalewy octowej, co potęgowało moje odczucie, że sałatka jest zbyt kwaśna. W tle widać też pastę z sardeli z miękkim pieczywem, do wyboru pszennym lub żytnim. Ja oczywiście zapomniałam poprosić o żytnie, a kelnerka również nie poinformowała o tej możliwości;) To jednak chyba jedyny błąd w obsłudze, trzeba przyznać, że bardzo się poprawiła. No może poza jednym zgrzytem: do rachunku doliczono nam sok, którego nie zamawialiśmy. Co wyszło na jaw dopiero później, niestety na miejscu tego nie zauważyliśmy. Takie rzeczy zdecydowanie mogą popsuć nawet bardzo dobre wrażenie, bo nie wiadomo, czy zrobiono to specjalnie, czy przez pomyłkę. Na kolejnym zdjęciu możecie zobaczyć albondigas, czyli mięsne kulki w pomidorowo - paprykowym sosie, podane w lekko już wysłużonym zamykanym naczyniu do zapiekania. Te nie wyróżniały się niczym szczególnym, ale nie były też niedobre, wręcz przeciwnie - to całkiem udane, rozgrzewające danie podane z żytnim chlebem, według mnie najsmaczniejszym z wszystkich spróbowanych w Drukarni. W menu znajdziemy poza tym również kanapki, makarony, steki, curry, ciekawy wybór herbat i oczywiście śniadania. Chętnie kiedyś spróbuję któregoś z tych ostatnich, np. angielskiego. Poza kartą są również zmieniające się desery, głównie ciasta, i zestawy lunchowe.
Nie mogę nie wspomnieć o chlebie, który kupiłam w Drukarni. Spośród trzech rodzajów (oprócz niego w sprzedaży są również bagietki i ciabatty) wybrałam chleb z suszonymi śliwkami. Miał chrupiącą skórkę i był całkiem smaczny, ale niestety zbyt słony. Może wydawał mi się taki, ponieważ używam mało soli i przyzwyczaiłam się do tego. Ale nie tylko ja miałam takie zdanie, więc może coś w tym jest. Oczywiście nie zmienia to faktu, że chleb był niezły, delikatny, z nieprzytłaczającym dodatkiem suszonych śliwek. Myślę, że warto czasem wpaść do Drukarni po świeżo upieczone na oczach klientów pieczywo (wszystko widać przez szybę), którego wybór ma być z czasem większy.
Jedzenie: 3/5
Jedzenie: 3/5
Cena/jakość: 4
Obsługa: 2
Wystój: 3
Drukarnia Skład Wina & Chleba
ul. Piotrkowska 138/140 (OFF Piotrkowska), Łódź
Dobra recenzja, może teraz, gdy jest nieco spokojnie w lokalu (minęło trochę czasu od otwarcia), jest lepiej z obsługą, lokal wydaje mi się ciekawy, z chlebem i solą miałabym podobnie jak Ty, bo solę b. mało i moi goście zawsze dosalają sobie dania. Dawno się nie widziałyśmy. W POS niedługo rozpoczynają się warsztaty Foto, w środę jest spotkanie informacyjne o 18.00 :) Ja będę :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz:) Tak, obsługa się poprawiła, ale tłumy nadal są (ja byłam w sobotę). Chętnie bym się wybrała! Niestety w środy kończę o 18, a potem mam też inne zajęcia;( Może jest jeszcze coś ciekawego innego dnia?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTe warsztaty ruszają od marca, cykl 10 spotkań, co tydzień w środy i są dwie grupy 18-20 początkujący i 20-22 studenci, więc może na tę drugą grupę byś się załapała. Ja z przyczyn niezależnych będę w tej pierwszej :P Zdam Ci relację ze spotkania informacyjnego. Wejdź na stronę POS, tam jest tematyka ;)
OdpowiedzUsuńNiestety cała środa odpada:( dzięki, chętnie o nim przeczytam!
Usuń